Karkonosko - izerskie starcie w Kowarach

Do karkonosko - izerskiej konfrontacji dojdzie w najbliższą sobotę (28 marca 2015, godz. 15:00, bilety: 5 zł) w Kowarach, gdzie miejscowa Olimpia podejmie Włókniarza Mirsk. Po pierwszych meczach rundy wiosennej nastroje w obu ekipach są odmienne, bo kowarzanie dostali lanie 0-4 od Miedzi II Legnica, a Włókniarz pokonał na własnym boisku Zjednoczonych Żarów 1-0.
Jak mówi trener Olimpii Adrian Szczurek, jego zespół w tym spotkaniu zainteresowany jest tylko zwycięstwem. - Musieliśmy się liczyć z porażką z legniczanami. Teraz naszym zadaniem jest jak najszybciej się odbudować po tym spotkaniu i zdobywać punkty - dodaje. W osiągnięciu tego celu nie pomogą biało - zielonym Maciej Udod i Robert Cichoń, pierwszy w dniu meczu musi wyjechać w swoich sprawach, drugi skręcił staw skokowy. Pod dużym znakiem zapytania stoi też występ Mateusza Kraińskiego, kapitan kowarzan narzeka na problemy z mięśniem dwugłowym, nie zagrał z Miedzią II, a i teraz chyba mecz obejrzy z trybun.
Nieco lepiej sytuacja z nieobecnymi wygląda w obozie Włókniarza. Trener Jarosław Wichowski zapowiada, że poza pauzującym za czerwoną kartkę Jackiem Jasińskim wszyscy są gotowi do gry. Zapytany o szansę swojej drużyny na komplet punktów w Kowarach, odpowiada pół żartem, pół serio: - Pewnie niewielkie, ale chcemy zawalczyć o pełną pulę. Ja osobiście jadę w sobotę po naukę. Jestem trenerem na dorobku, a Olimpia jak wiadomo to jeden z niewielu, jeśli nie jedyny niemal profesjonalny klub w naszym regionie. Zatrudniają najlepszych trenerów, do tego mają znakomicie poukładane szkolenie we wszystkich grupach. Już na rozgrzewce będę się starał coś podpatrzyć...
Przypomnijmy, że w rundzie jesiennej Olimpia wygrała w Mirsku 1-0, a jedyną bramkę po błędzie Norberta Matuszaka zdobył Mateusz Dregan. - Zagraliśmy wtedy fatalne zawody, wierzę, że drugi raz to się nie powtórzy - mówi Tomasz Dudziak, menadżer Olimpii. - Do rywala podchodzę z respektem. Wygrali pierwszy mecz, co pokazuje, że zimą wykonali dobrą robotę. Duże wrażenie zrobiło na mnie zwłaszcza ich wejście na Szrenicę, obawiam się jednak, że na zdobycie Śnieżki w sobotę już zabraknie im siły - dodaje.

Piotr Kuban