Woskar w cieniu Chełmska Śląskiego

Bardzo słabe spotkanie przeciwko KS 1946 Chełmsko Śląskie rozegrali w niedzielę piłkarze Woskara Szklarska Poręba. Goście wygrali jak najbardziej zasłużenie 2-0, a wynik mógł być znacznie wyższy, gdyby wykorzystali choć część sytuacji bramkowych jakie stworzyli sobie w I połowie spotkania.
Na 1-0 wyprowadził chełmszczan Grzegorz Nowak, który strzałem w długi róg z kilku metrów pokonał Kacpra Małoszka. Nim zawodnik z Chełmska posłał piłkę do siatki, bez trudu minął dwóch rywali, w tym jednego w polu karnym. Stracony gol nie wpłynął na miejscowych, którzy biernie przyglądali się grze rywali głównie operując piłką w środku pola lub na własnej połowie. Przeciwnie przyjezdni, sytuacji do zdobycia drugiego gola było wiele, najlepszej nie wykorzystał Daniel Gryzło z dwóch metrów trafiając w poprzeczkę. Na jego usprawiedliwienie trzeba dodać, że niełatwo było mu złożyć się do strzału. Mimo to powinien lepiej się spisać pod bramką Woskara. Szansę na rehabilitację otrzymał zaraz po przerwie, tym razem pozycję miał wymarzoną, jednak znów trafił futbolówką w poprzeczkę. W 55-ej minucie Gryzło zagrał prostopadłą piłkę do Nowaka, a ten idealnie obsłużył Bartosza Burnatowskiego, który z 6 metrów wpakował piłkę do pustej bramki.
W końcówce meczu na boisku pojawił się trener Woskara Jacek Kołodziejczyk, trzeba przyznać, że wniósł nieco ożywienia w poczynania swojego zespołu. Sam miał dobrą okazję na kontaktowego gola, ale jego strzał z bliskiej odległości choć minął bramkarza, to minął też słupek. Gospodarze mogli też trafić po rzucie rożnym, bo bliski gola samobójczego był jeden z obrońców gości, ostatecznie piłka trafiła w poprzeczkę. Po zakończeniu spotkania prezes gospodarzy Krzysztof Jahn zażądał sprawdzenia tożsamości piłkarzy z Chełmska, kontrola nie przyniosła żadnych rewelacji. Ponadto sternik Woskara miał sporo pretensji do pracy arbitrów, którzy wg niego każdą sporną sytuację gwizdali na korzyść przyjezdnych. Wydaje się, że nieco przesadza, ale w jednym wypadku można zrozumieć jego złość, gdyż w końcówce meczu po zagraniu Marcina Maczka piłkę celowo nogą zatrzymał sędzia Janusz Kamiński, czego efektem była akcja chełmszczan - zaznaczmy, że nie bramkowa. Sytuacja sama w sobie jednak rzadko spotykana...
- Zagraliśmy najgorszy mecz w tym sezonie, w I połowie nie oddaliśmy nawet strzału na bramkę przeciwnika. Gratuluję gościom bo w pełni należała im się wygrana. Mam nadzieję, że obudzimy się na ostatnie dwie kolejki i w meczach z ekipami z gminy Mysłakowice powalczymy o pełną pulę - podsumowuje spotkanie Jacek Kołodziejczyk.

WOSKAR: Małoszek - Pędzich, Siatrak, Szalej, Gozdek, Maksymiec, Maczek, Kamiński (Kołodziejczyk), Micek, Adamczyk, Stefanowicz (Wryszcz).
1946: Ł. Falkowski - Pączkowski, Fedorczuk, Jarosiński, Lewandowski (Głowacki), D. Gryzło, Kopeć, G. Nowak, K. Falkowski (M. Nowak), Burnatowski, K. Gryzło (Niepielski).

Piotr Kuban
Foto: Piotr Kuban