Rozmowa z Tadeuszem Chwałkiem, prezesem Lotnika Jeżów

Lotnik jest rewelacją jeleniogórskiej klasy okręgowej i walczy o awans do IV ligi. Osiągnięcie tego celu byłoby dla jeżowian największym sukcesem w historii klubu. - Łatwo nie będzie, ale nie mamy zamiaru odpuszczać - zapowiada Tadeusz Chwałek, prezes Lotnika.
Pana zespół jest rewelacją rozgrywek i ma szansę awansować do IV ligi.

TADEUSZ CHWAŁEK: - Po udanej jesieni wzmocniliśmy skład kilkoma piłkarzami. Chłopcy dobrze przepracowali zimę i efekty prędzej czy później musiały przyjść. Gramy nieźle o czym świadczy nasza pozycja w tabeli. Muszę przyznać, iż nie mogę jednak przeboleć remisów w Kamiennej Górze, Zawidowie oraz porażki w Mirsku. W tych spotkaniach powinniśmy ugrać więcej punktów.

Spodziewał się Pan, że wiosną Lotnik nadal będzie skutecznie walczył o awans?

- Jesień w naszym wykonaniu była bardzo udana. Objęliśmy prowadzenie w tabeli, co było dla mnie miłą niespodzianką. Sądziłem jednak, że wiosną grupa pościgowa z Włókniarzem na czele będzie mocniej naciskać i możemy mieć kłopoty z utrzymaniem premiującej lokaty. Dzieje się jednak inaczej, ale zdaję sobie sprawę, że z każdym kolejnym meczem może być nam coraz trudniej. Łatwo nie będzie, ale nie zamierzamy odpuszczać.

Skąd takie przypuszczenia?

- W najbliższych meczach zagramy bez Arka Gawlika, który wyjechał z zespołem Pub Gol na międzynarodowy turniej piłki plażowej do Serbii i Czarnogóry. W krótce za chlebem wyjeżdża też Bartek Rafiński, a po sezonie Bartek Chrząszcz i Michał Gołąb. Do tego trzeba wkalkulować różnego rodzaju urazy. Nie ukrywam jednak, że już myślę o przyszłym sezonie. Wraz z Markiem (Herzbergiem, trenerem Lotnika - dop. red.) zapełniam notes nazwiskami piłkarzy, których z chęcią widziałbym w zespole. Czy zagramy w czwartej lidze, czy w okręgówce będziemy chcieli nadal być znaczącym zespołem. Po to się gra, aby wygrywać i mieć z tego przyjemność.

Co jest siłą Lotnika?

- Mamy wyrównany zespół i każdy piłkarz wnosi do niego coś pozytywnego. Nie mamy gwiazd a naszym atutem jest dobra atmosfera. Gramy dla przyjemności a jeśli uda nam się awansować, to tylko będziemy się z tego cieszyć.

Wierzy Pan, że utrzecie nosa rywalom?

- Niektórzy posądzają nas, że nie chcemy awansu. Nic bardziej mylnego! W Mirsku walczyliśmy do ostatniego gwizdka i gdyby niektórym zawodnikom nie powiązało nóg nie przegralibyśmy tego meczu. Nie chcę myśleć o przeszłości i zapowiadam, że będziemy walczyć do końca. W przypadku niepowodzenia nie będziemy rozdrapywać ran.

Rozmawiał Grzegorz Bereziuk - Słowo Sportowe
foto: Grzegorz Bereziuk