Rozmowa z Anną Fursewicz, szczypiornistką KPR Jelenia Góra

Po urlopie macierzyńskim wraca do czynnych treningów w KPR Jelenia Góra. Ten fakt z pewnością cieszy trenerkę zespołu Małgorzatę Jędrzejczak. Mowa o Annie Fursewicz. - To, że Gosia jest młoda, nie będzie żadną przeszkodą. Mamy dla niej ogromny szacunek - przyznaje.

Po urlopie macierzyńskim wracasz do wyczynowego sportu. W przymusowej przerwie brakowało Ci gry w piłkę ręczną?

ANNA FURSEWICZ: - Pracowałam aż do ukończenia siódmego miesiąca ciąży, a więc starałam się dawać z siebie wszystko jak tylko pozwalało mi zdrowie. W tym czasie musiałam odpoczywać. Kibicowałam dziewczynom na trybunach. Wówczas zaciskałam pięści, gdyż bardzo ciągnęło mnie na parkiet. Tam było moje miejsce i chciałam pomóc drużynie w trudnych dla niej momentach. Gdy zespół zgrał się i prezentował się coraz lepiej, musiałam być w szpitalu. Takie jest życie i, niestety, musiałam załamywać ręce i nasłuchiwać wiadomości drogą telefoniczną.

Po odejściu z klubu Sabiny Kobzar oczekiwania wobec Twojego powrotu do zespołu mogą być zwiększone?

- Zazwyczaj liderów zespołu szuka się wśród rozgrywających. To one decydują o zagrywkach i kreowaniu. Gra na pozycji kołowej ma inną rolę. Z tej części parkietu ciężko mi będzie prowadzić grę, ale myślę, że pomogę swoją osobą.

Drużynę opuścił trener Zdzisław Wąs. Jak odebrałaś decyzję o jego przenosinach do KSS Kielce?

- Do końca nie spodziewałam się tego wydarzenia, ale może faktycznie przyszedł czas na zmiany. Sam trener w trakcie sezonu mówił, że zespół powinna przejąć osoba młodsza, być może z większą energią i nowymi pomysłami. Niedawno rozmawiałam z trenerem, który stwierdził, że jemu także było ciężko. Miał bardzo trudną sytuację, bowiem cały sezon musiał grać praktycznie jedną ósemką. To wywierało dużą presję. Przykładowo w końcówce sezonu kontuzji doznała Monika Odrowska i to na nim ciążyło. Z pewnością odbiło się na jego zdrowiu. Myślę, że chociażby pod tym kątem będzie mu w Kielcach łatwiej.

W przyszłym sezonie poprowadzi was Małgorzata Jędrzejczak, która w przeszłości broniła barw klubu z Jeleniej Góry. Poradzi sobie z nową funkcją?

- Osobiście bardzo się cieszę, że Gosia została naszą trenerką. W zasadzie wszystko, czego się nauczyłam, zawdzięczam wyłącznie jej. Myślę, że jeszcze wiele może mnie i resztę dziewczyn nauczyć. W okresie roztrenowania byłam na kilku treningach. Muszę przyznać, że nie widziałam trenera w swojej karierze, który zwracałby taką uwagę na detale. Młode zawodniczki mogą się cieszyć, że trafiły na początku swojej kariery na takiego trenera. Na pewno będzie miała w nas spore wsparcie. To, że Gosia jest młoda, nie będzie żadną przeszkodą. Mamy do niej ogromny szacunek i czujemy respekt. Oczywiście, poza boiskiem będziemy na stopie koleżeńskiej, bowiem tak było dotychczas. Na boisku każda z zawodniczek będzie wiedziała, gdzie jest jej miejsce i jaką ma rolę do spełnienia. Zrobimy wszystko, aby wspólnie, na miarę swoich możliwości, osiągnąć w lidze jak najlepszy wynik.

Twoja córeczka będzie w przyszłości piłkarką ręczną?

- Laura jest bardzo pogodnym dzieckiem. Odpukać, na razie jest zdrową, dużą dziewczynką. Patrząc na jej energię, myślę, że z pewnością będę musiała ulokować ją w jakimś sporcie (śmiech).

Mimo obowiązków planujesz wyjechać na urlop?

- Niestety, w tym roku mi się to nie uda. Wkrótce rozpoczynamy przygotowania. Zabieram na obóz nad morze córkę i męża, który w trakcie treningów będzie się opiekował naszą pociechą. Z pewnością nie będą to wczasy, ale u boku rodziny z pewnością będzie mi raźniej.

Rozmawiał
GRZEGORZ BEREZIUK